Poranna mgła
To nawet nie to, że tęsknie, tylko czasem przez chwilę myślę o Tobie
i uśmiecham się nieśmiało, bezwiednie.
Moje ciało owija wtedy mgła delikatna, jak na porannej łące,
która się budzić zaczyna wczesnym rankiem i przeciąga ukradkiem.
Jeszcze rosa na trawach na każdym niemalże źdźble się wygrzewa
i odbija we wschodzącym blasku promieni.
Cisza panuje wtedy spotęgowana jedynie koncertem ptactwa,
co powoli ze snu się budzić zaczyna.
Mgła jest delikatna w swoim istnieniu,
bo kiedy słońce swe brzaski rumieni przed świtą zwierzyńca,
ona powoli znika i ustępuje z łąki,
by wrócić wieczorem i wkraść się do naszej sypialni
przez szeroko otwarte okno na las dębowy,
co się czerwieni na tle zachodu słońca.